Zdrada - temat, który wzbudza ogromne emocje. To nie tylko cios w serce, ale też poważne konsekwencje dla relacji, rodziny, a czasem nawet portfela. Wiele osób zastanawia się, czy można formalnie zabezpieczyć się przed niewiernością i… czy da się na tym coś ugrać w sądzie? Czy można zawrzeć umowę, w której zdrada będzie skutkowała wysoką karą finansową? Sprawdźmy!
Kodeks rodzinny i opiekuńczy wskazuje, że małżonkowie mają obowiązek wierności. Brzmi poważnie, ale co z tego wynika? Otóż w przypadku rozwodu zdrada może skutkować orzeczeniem o winie, co z kolei może wpłynąć na kwestie alimentacyjne czy podział majątku. Nie oznacza to jednak, że można automatycznie żądać odszkodowania za złamane serce. W 2018 roku Sąd Najwyższy jasno stwierdził, że zdrada sama w sobie nie jest podstawą do roszczeń finansowych. Moralny ból? Tak. Pieniądze? Nie. Ale też nie wykluczył w żaden sposób możliwości zastrzegania kary umownej za zdradę. W zasadzie, w ogóle się do tego nie odniósł.
A co, jeśli małżonkowie podpiszą umowę, w której przewidzą karę finansową za zdradę? Teoretycznie można próbować, ale prawnicy są sceptyczni. Umowy cywilne odnoszą się głównie do zobowiązań majątkowych, a wierność to raczej zobowiązanie emocjonalne. W praktyce takie zapisy mogą być uznane za nieważne. Też kara umowna za zdradę.
W przypadku par żyjących w nieformalnych związkach sprawa wygląda jeszcze ciekawiej. Nie ma kodeksu, który regulowałby ich relację, więc nie obowiązuje ich nawet teoretyczny obowiązek wierności. Można się więc umówić na wszystko – ale czy sąd uzna taką umowę za ważną? Tu pojawia się problem. Klauzula o karze za zdradę może zostać uznana za sprzeczną z zasadami współżycia społecznego i naruszającą swobodę osobistą. Mówiąc prościej – nie da się kontrolować uczuć i wierności poprzez prawne zapisy.
Jeśli zdradzony małżonek chce odegrać się finansowo na niewiernym partnerze, pozostają klasyczne rozwiązania: rozwód z orzeczeniem winy, walka o wyższe alimenty czy lepszy podział majątku. Jednak w Polsce nie ma czegoś takiego jak „odszkodowanie za zdradę”. Tym bardziej kary umownej za zdradę, przynajmniej w obowiązujących przepisach.
A co z prywatnymi umowami? Mogą brzmieć dobrze na papierze, ale w praktyce ich wyegzekwowanie graniczy z cudem. Sądy niechętnie podchodzą do prób „monetyzacji” zdrady, uznając, że lojalność i uczucia nie podlegają cenie. Kara umowna za zdradę jednak nie jest też nigdzie wprost wykluczona.
Choć temat jest gorący i budzi wiele kontrowersji, polskie prawo nie przewiduje surowych sankcji finansowych za niewierność. Można próbować zawierać umowy, można walczyć w sądzie, ale w praktyce zdrada to bardziej kwestia moralna niż prawna. Lepiej więc inwestować w udaną relację, niż w klauzule umowne, które i tak mogą okazać się nieważne.
Zdrada - temat, który wzbudza ogromne emocje. To nie tylko cios w serce, ale też poważne konsekwencje dla relacji, rodziny, a czasem nawet portfela. Wiele osób zastanawia się, czy można formalnie zabezpieczyć się przed niewiernością i… czy da się na tym coś ugrać w sądzie? Czy można zawrzeć umowę, w której zdrada będzie skutkowała wysoką karą finansową? Sprawdźmy!
Kodeks rodzinny i opiekuńczy wskazuje, że małżonkowie mają obowiązek wierności. Brzmi poważnie, ale co z tego wynika? Otóż w przypadku rozwodu zdrada może skutkować orzeczeniem o winie, co z kolei może wpłynąć na kwestie alimentacyjne czy podział majątku. Nie oznacza to jednak, że można automatycznie żądać odszkodowania za złamane serce. W 2018 roku Sąd Najwyższy jasno stwierdził, że zdrada sama w sobie nie jest podstawą do roszczeń finansowych. Moralny ból? Tak. Pieniądze? Nie. Ale też nie wykluczył w żaden sposób możliwości zastrzegania kary umownej za zdradę. W zasadzie, w ogóle się do tego nie odniósł.
A co, jeśli małżonkowie podpiszą umowę, w której przewidzą karę finansową za zdradę? Teoretycznie można próbować, ale prawnicy są sceptyczni. Umowy cywilne odnoszą się głównie do zobowiązań majątkowych, a wierność to raczej zobowiązanie emocjonalne. W praktyce takie zapisy mogą być uznane za nieważne. Też kara umowna za zdradę.
W przypadku par żyjących w nieformalnych związkach sprawa wygląda jeszcze ciekawiej. Nie ma kodeksu, który regulowałby ich relację, więc nie obowiązuje ich nawet teoretyczny obowiązek wierności. Można się więc umówić na wszystko – ale czy sąd uzna taką umowę za ważną? Tu pojawia się problem. Klauzula o karze za zdradę może zostać uznana za sprzeczną z zasadami współżycia społecznego i naruszającą swobodę osobistą. Mówiąc prościej – nie da się kontrolować uczuć i wierności poprzez prawne zapisy.
Jeśli zdradzony małżonek chce odegrać się finansowo na niewiernym partnerze, pozostają klasyczne rozwiązania: rozwód z orzeczeniem winy, walka o wyższe alimenty czy lepszy podział majątku. Jednak w Polsce nie ma czegoś takiego jak „odszkodowanie za zdradę”. Tym bardziej kary umownej za zdradę, przynajmniej w obowiązujących przepisach.
A co z prywatnymi umowami? Mogą brzmieć dobrze na papierze, ale w praktyce ich wyegzekwowanie graniczy z cudem. Sądy niechętnie podchodzą do prób „monetyzacji” zdrady, uznając, że lojalność i uczucia nie podlegają cenie. Kara umowna za zdradę jednak nie jest też nigdzie wprost wykluczona.
Choć temat jest gorący i budzi wiele kontrowersji, polskie prawo nie przewiduje surowych sankcji finansowych za niewierność. Można próbować zawierać umowy, można walczyć w sądzie, ale w praktyce zdrada to bardziej kwestia moralna niż prawna. Lepiej więc inwestować w udaną relację, niż w klauzule umowne, które i tak mogą okazać się nieważne.